piątek, 13 listopada 2015

GONOREAS - Destructive Ways (2015)

Rok 2015 należy do młodych kapel, do tych które nie są wielki gwiazdami, które nazwy kapel są kojarzone i rozchwytywane. Lista tych kapel jest naprawdę długa, a ostatnio do grona tych wyjątkowych zespołów należy zaliczyć szwajcarski Gonoreas. Nie jest to jakiś młody i niedoświadczony band, który pojawia się znikąd. Działają od 1994 r i nagrali w sumie 5 albumów. To już coś, co pozwala zidentyfikować zespół, szkoda tylko że nie cieszą się takim wielkim uznaniem i sławą na jaki zasługują. Jeśli ktoś narzeka na ostatnie dokonania Cage, jeśli ktoś tęskni za starym Iced Earth, czy też może ktoś wychował się na twórczości Primal Fear ten z pewnością szybko zaadoptuje to co gra zespół. Tak się składa, że jest dobra okazja na bliższy kontakt z ich muzyką, bo w końcu w tym roku premierę miał „Destructive Ways”. To prawdziwa uczta dla fanów heavy/power metalu i to nie jest żart.

Nie dajcie się zwieść nijakiej okładce albumu czy też brakiem odpowiedniego promowania albumu bo to byłby niewybaczalny błąd. Ta płyta to prawdziwy skarb, ale jego wartość poznajemy kiedy odpalimy płytę w odtwarzaczu. Od razu atakuje nas soczyste brzmienie i instrumentalny „Ritual”, który idealnie wprowadza w klimat albumu. Leandro Pecheco jest pod wielkim wpływem Seana Pecka i Roba Halforda i to znakomicie pokazuje „Rebellion Againts Obsessor” . Sam utwór pokazuje przede wszystkim potencjał zespołu i że potrafią nas zabrać do krainy Cage czy Iced earth. Jest też pełno nawiązań do Primal Fear i Judas Priest. Nie tylko chodzi o wokal, ale też o sam agresywny i rozpędzony riff. Tytułowy „Destructive Ways” pokazuje, że zespół potrafi wtrącić elementy thrash metalu i to z dobrym skutkiem. Mroczny klimat i nutka epickości to cechy marszowego „Viking”. Prawdziwą power metalową petardą jest „”Paralle Universe” i tak powinno grać się power metal w naszych czasach. Brzmi to imponujące i chce się więcej takiej dawki heavy/power metalu, w którym jest ukłon w stronę amerykańskiej sceny metalowej. Zespół bardzo dobrze się bawi i nie ma problemu z tworzeniem prostych i chwytliwych melodii. Ta w „Wizards” jest naprawdę godna uwagi, zwłaszcza jeśli siedzi się w klimatach Gamma Ray czy judas Priest. Kawałek posiada w dodatku przemyślaną i pomysłową solówkę, która rzuca na kolana nie tylko ze względu na techniczny poziom. Kto lubi Iced Earth ten z pewnością po lubi mroczniejszy i nieco toporniejszy „Empire” czy rytmiczny „When nobody asked”. Końcówka płyty również zaskakuje bo pojawia się nieco progresywny „Dark triad” i spokojny „The Offering”, który daje odpocząć po tym emocjonującym materiale.

Mało znany komu Gonoreas nagrał dopracowany i energiczny materiał, który nie nudzi. Mamy tutaj ukłon w stronę twórczości Judas Priest, Cage czy Iced earth. Szwajcaria może być dumna ze swoich podopiecznych, w końcu ich album to jeden z ciekawszych albumów w kategorii melodyjnego heavy/power metalu. Zespół dopracował każdy album i wszystko jest tak jak być powinno. W końcu z tego słynie ten kraj. Wszystko musi być poukładane i przemyślane. Gonoreas to nadzieja Szwajcarskiego metalu i teraz trzeba czekać na kolejny atak.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz