niedziela, 1 listopada 2015

SACRI MONTI - Sacri Monti (2015)

Dałbym wiele, żeby Deep Purple było w formie jak za dawnych lat, by Rainbow z Turnerem wciąż nagrywało takie przebojowe albumy. Dałbym wiele by stary hard rock wciąż miał się dobrze i w dalszym ciągu był furtką do świata magii. Tak było kiedyś, a jak jest teraz? Można śmiało rzec, że ostatnim czasy w tej kwestii jest poprawa. Co raz więcej kapel stara się przywrócić dobre imię hard rocka i nawiązać do jego korzeni. Takie kapele jak Orchid, The Vintage Caravan, Wolfmother, czy Sacri Monti wywodzący się z San Diego są nadzieją na lepsze jutro jeśli chodzi o hard rock. „Sacri Monti” to album, który z pewnością wywoła burzę i poruszenie w tym gatunku muzycznym.

Z tego albumu bije niezła energia, a to dopiero początek jeśli chodzi o odkrywanie tego co nas czeka. Zespół dał z siebie wszystko i zadbał o to by przygoda z ich muzyka była jak najbardziej przyjazna dla słuchacza. Cel był prosty, ale zarazem trudny. Nagrać płytę w klimacie w stylu klasycznych wydawnictw Deep Purple, Rainbow czy Led Zeppelin. Ciężko jest odtworzyć brzmienie tamtych lat, a jeszcze ciężej odtworzyć ducha i klimat tamtych lat. Sporo minęło, jednak technologia pozwala nam zrekonstruować muzykę lat 70. To też Sacri Monti jeden problem miał z głowy. Kiedy mówimy o Black Sabbath, Rainbow czy Deep Purple to mamy na myśli nie tylko wielkie hity, specyficzny styl ale też wielkich muzyków, którzy mieli i wciąż mają w sobie. Młodzi i gniewni z San Diego też to mają. Brenden Deller to facet o szorstkim głosie, ale znakomicie oddaje surowość tego materiału. Brzmi to jak materiał z lat 70. Najlepsze w tym wszystkim są popisy gitarowe Brendena i Dylana, które są przesiąknięte duchem Page'a czy Blackmore. Słychać ambicje, pomysłowość i miłość do rocka. To jest właśnie to o co tak dzisiaj ciężko. Granie dla przyjemności, prosto z serca, a nie w celach zarobkowych. Pierwszy utwór „Staggered in Lies” jest klimatyczny i znakomicie wprowadza nas w świat Sacri Monti. Słychać echa Deep Purple czy Rainbow, ale to nie ujma lecz spory atut tego krążka. Nie zabrakło agresji czy mroku, przesiąkniętej stoner rockiem. Taki właśnie jest przebojowy „Glowing Grey”, które mogło by zdobić płytę Black Sabbath czy Deep Purple z lat 70. Progresywny i urozmaicony „Slipping from the Day” to też taki klasyczny hit utrzymany w znanym nam stylu. Jednym z szybszych kawałków na płycie wydaję się być melodyjny „Ancient Seas and Majesties”, z kolei najbardziej wyróżnia się kolos trwający 12 minut. „Sacri Monti” to utwór niezwykle klimatyczny, chwytający za serce i kto wie może w końcu jest coś równie ambitnie i bogate w dźwięki co „Child in Time” Deep Purple.

Klasyka wraca do łask, a fani takich kapel jak Rainbow czy Deep Purple mogą zacierać ręce bo coraz więcej takiej muzyki pojawia się na rynku. Debiutancki album Sacri Monti to wydawnictwo z najwyższej półki, które jest kierowane do wygłodniałych klasycznego rocka słuchaczy. Młody band stawia na klimat, na szczerość i autentyczność. Muzyka zagrana prosto z serca, będąca hołdem dla takich dinozaurów jak Deep Purple, czy Led Zepelin przyniosła pożądany efekt. Perełka w swojej kategorii, której nie można zlekceważyć. Gorąco polecam.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz