piątek, 13 listopada 2015

SATAN - Atom by Atom (2015)

Już dwa lata minęły od wydawnictwa „Life Sentence” wydanego przez brytyjską grupę Satan. To był ich wielki powrót po 26 latach ciszy. Mało kto jeszcze liczył na ich powrót do grania heavy metalu. Działali w czasach kiedy to królował na scenie brytyjskiej NWOBHM. Teraz po latach panowie z Satan starają się utrzymać ten styl i trzymać się tego co wypracowali przed laty. Bardzo udany album po latach to tylko dobry początek. Teraz zespół jeszcze bardziej się umocnił i najnowsze dzieło „Atom by Atom” jest tego najlepszym dowodem.

Sekret sukcesu tego albumu tkwi przede wszystkim w elemencie zaskoczenia. Po pierwsze jest więcej agresji, więcej dynamiki i zarazem przebojów. Całość jest bardziej przejrzysta i jeszcze bardziej wciągająca. Niby słychać progres i pewne ulepszenia, ale to wciąż to samo co zespół prezentował na poprzednim albumie. Tradycyjny heavy metal, który jest mocno przesiąknięty latami 80 i w sumie najwięcej tutaj elementów NWOBHM. Dobrze wyważone brzmienie, klasyczna okładka tylko jeszcze bardziej podkreślają owe powiązania z latami 80. Satan imponuje formą i pomysłowością. Wokalista Brian Ross mimo swoich lat, mimo wieloletniego doświadczenia nie zawodzi i słychać, że wciąż ma w sobie to coś. Jego zadaniem jest przede wszystkim nadawać kompozycjom melodyjnego charakteru oraz przyczyniać się do budowania klimatu. W tych rolach sprawdza się i to nie podlega wątpliwości. Z pewnością bez niego to już nie byłby ten sam zespół. Nie zawodny jest wciąż duet gitarzystów Russ/Steve. Jest chemia, zgranie, jest ciekawa złożona współpraca która przedkłada się na pomysłowe riffy czy solówki. Plus się należy za klasyczne rozwiązania w wielu kwestiach. Tak więc od strony technicznej album nie zawodzi, a jak jest z materiałem?

W tej sferze zespół też nie daje plamy i właściwie nasuwa się stwierdzenie, że jest ciekawiej niż na „Life Senteance”. Na sam start dostajemy rozpędzony „Farewell Evolution” i to prawdziwy pokaz mocy. Klasyczny riff, nutka hard rockowego szaleństwa to z pewnością znak rozpoznawczy „Fallen Saviour”, który również jest jednym z najlepszych utworów jakie zespół stworzył w ostatnim czasie. Owy pokaz umiejętności gitarzystów pojawia się w urozmaiconym „Ruination”. Bardzo dobrze zespół prezentuje się w szybszych kompozycjach pokroju „The Devils Infantry” czy „Atom by Atom”, które zasługują na miano rasowych przebojów. Satan potrafi stworzyć ciekawe i pomysłowe riffy, który nadają całości świeżości i pewien element zaskoczenia. Dobrze to uchwycono w „In Contempt” czy w przebojowym „My own God”. Jest jeszcze nieco rock'n rollowy „Bound in Enmity” i rozbudowany „The Fall of Persephone”, który pokazuje ze zespół potrafi też budować tajemniczy klimat. Bardzo udany finał mocnego albumu osadzone w klasycznym brytyjskim heavy metalu z lat 80.

Satan powrócił do heavy metalu i to na dobre. Są w życiowej formie i z każdym albumem jest coraz ciekawiej. „Atom By atom” może się spodobać fanom NWOBHM oraz tym co gustują w muzyce z lat 80. Płyta jest równa i urozmaicona. Mamy szybkie, stonowane kawałki, ale też takie bardziej hard rockowe czy nastawione na klimat. Dla każdego coś się znajdzie. Pozycja godna uwagi!

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz